Tak na dzień dobry, a raczej dobry wieczór... skrót w tytule - MC, oznacza My Characters, ja i Miki będziemy się posługiwać tym skrótem w momencie, kiedy w opowiadaniu będą występować postacie tylko naszego autorstwa. Miłego czytania ^^
_____________________________________________________________________________
Znów czułam się samotnie. Jak zwykle, patrzyłam przez okno na zmierzch rozpraszający cień po ulicy. Było tak cicho, że zza szyby słyszałam melodyjne świsty wiatru. Mój czujny słuch wychwycił jeszcze jeden odgłos. Ktoś szedł, ciężko dysząc. Wbiłam wzrok w pogłębiającą się ciemność. W krąg światła dobiegającego z okien mojej kuchni, weszła jedna osoba, której nie spodziewałam się tu zobaczyć. Nierównym krokiem, do moich drzwi wolno kuśtykał ten, który skradł mi serce, by zrzucić je gdzieś z wodospadu - Hiro Akira. Z rany na głowie ciekła mu krew. CAŁY był w krwi. Jucha spływała mu po twarzy, szyji, klatce piersiowej, rękach, a nawet po spodniach i butach. Z trudem wstrzymałam zduszony okrzyk. Chłopak spojrzał na chwilę w górę. W tych umiłowanych przeze mnie oczach zobaczyłam jeszcze więcej smutku niż zwykle. A do tego jeszcze ten strach i cierpienie. Bardziej wyczułam niż usłyszałam nieśmiałe pukanie do drzwi. Powoli zeszłam na dół pozwalając mu chwilę poczekać.
- Kto tam? - zapytałam głupio będąc już w korytarzu.
- Kira? - ach, ten słodki głos... nie da się go uchwycić, ani naśladować czy przypominać. Jest tak ulotny, że by go nie zapomnieć trzeba mieć go cały czas przy sobie. A najlepiej jego właściciela - Kira? To ja! Hiro! - otworzyłam mu.
- Hiro?! Chłopie, jak ty wyglądasz? Kopnęło cię wściekłe krówsko, a ty chciałeś oddać? - zażartowałam. Uśmiechnął się. Miał najpiękniejszy uśmiech na świecie.
- No coś mniej więcej... - odpowiedział.
- Weź mnie lepiej nie wkurzaj! Wchodź, a nie sterczysz, zaraz zapuścisz korzenie i sąsiadki będą się zachwycały jakiego mam pięknego kwiatka, a na urodziny zamiast dmuchanego basenu, dostanę przez ciebie doniczkę w pedalskie serduszka! - wypaliłam i wciągnęłam go do domu. Gdy to zrobiłam chłopak parsknął śmiechem.
- Jak mi brakowało tych twoich żartów... - westchnął.
- Nie gadaj tyle, tylko ściągaj te trampki, bo trzeba cię ogarnąć! Cały jesteś w keczupie!
- Eee... Krwi... - poprawił mnie.
- No przecież mówię, że w keczupie! Uszy się myje, a nie napieprza o krawężnik! - powiedziałam. Popchnęłam go do kuchni i zrzuciłam na fotel - Siedzisz, nie ruszasz się! - nakazałam władczo. Czułam jak Hiro przyglądał mi się kiedy robiłam herbatę. Gdy wstawiłam wodę, otworzyłam szafkę i wyjęłam apteczkę.
- Masz szczęście, bo wczoraj uzupełniłam zapasy w aptece.
- Normalnie szósty zmysł. Sam chciałbym być taki przewidujący. - zakpił i prychnął.
- Co się już fochujesz? A w kły chcesz? Master of foch się dziś włączył? Nie u mnie, mój panie, nie u mnie! - upomniałam go.
- Weź już, no! Wszystko mnie boli, a jeszcze się zmuszasz bym się śmiał! - zachichotał mój czarnowłosy rozmówca.
- Trzeba było mówić, że boli, tufto ty! - powiedziałam z miną znawcy i wkroczyłam do akcji z wacikiem i wodą utlenioną.
- Ta. I jak zwykle, tufta to ja... - marudził Hiro.
- Nie, twoja Szauma. - przekomarzałam się z nim - Ściągaj tą bluzę, no! - pogoniłam go.
- To nie bluza...
- A co?
- Bluza ^^. - odpowiedział. Najwyraźniej przeciągał sprawę.
- Ściągaj, albo sama to zrobię! - zagroziłam.
- Nieeee! - zażartował - Gliny! Gliny! Kobieta mnie gwałci! - śmiał się. Bez słowa ściągnęłam mu czarną, zakrwawioną bluzę i dokładnie go obejrzałam. Już wcześniej miał bandarze, ale całkowicie przemokły. Zdawało się nie być źródła tej krwi, lecz gdy się przyjrzałam, zobaczyłam pełno malutkich ran.
- Uhu huuu... - zaczęłam patrząc mu w oczy.
- Co? - zapytał - Czy to coś poważnego?
- Nie znam się na medycynie... - oznajmiłam - ale ja tutaj widzę niezły burdel! Pod prysznic, ale mi to już! - wrzasnęłam - W gorącej wodzie! Jak będzie boleć, lej więcej i bardziej gorącą!
- Ładnie, ładnie... Teraz to masochizmu dzieci uczą... - zachichotał wstając z fotela.
- To chodź! Będziemy się uczyć WDŻ'u! - wypaliłam zanim zdążyłam ugryźć się w język. Hiro spojrzał na mnie uważnie i uśmiechnął się.
- Wezmę prysznic, zeszyt i piórnik w łapę i już do ciebie biegnę! - zapewnił i puścił mi oko. Gdy wszedł do łazienki, natychmiast zapłonęłam rumieńcem. Zacisnęłam powieki i pięści, po czym zaczęłam powtarzać sobie ciągle "GŁUPIA! GŁUPIA! GŁUPIA!". Po dziesięciu minutach Hiro mnie zawołał.
- Kira! Come tu na chwilę! - poprosił. Weszłam do mej łaźni i stanęłam z nim twarzą w twarz.
- Już jestem gotowy! - powiedział, był ubrany tylko w ręcznik.
- Nie, nie jesteś! - zaprzeczyłam - Wezmę stare ciuchy mojego starszego brata. - chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam - Tamte się już nawet nie dopiorą. - wyjaśniłam otrzymując z jego strony nieme "AHA". Pobiegłam po rzeczy i wróciłam niosąc mu jakieś bokserki. Bez słowa rzuciłam mu je i się ulotniłam.
- Nie no, lepszych to już wybrać nie mogłaś! - prychnął Hiro. Wyszedł z łazienki, a ja niestety nie powstrzymałam się od brechtu.
- Tak! Różowe bokserki są najlepsze! - krzyknęłam, pokładając się ze śmiechu z tych błękitnych króliczków naszytych na gaciach.
- Jak cię złapię, to ręka, noga, mózg na ścianie! - ryknął.
- Dzieci wojny na tapczanie! - dokończyłam za niego. Uciekłam do swojego pokoju. Słyszałam za sobą jego kroki. Byłam już u siebie, gdy poczułam w talii jego uścisk.
- Mam cię! - zdążył krzyknąć, zanim oboje wylądowaliśmy na łóżku.
- Złaź, kurde! Nie ważysz pięć kilo, żeby się na mnie kłaść! - wrzasnęłam.
- Powiedziała, co wiedziała... - mruknął ze śmiechem, po czym unieruchomił moje kończyny.
- Ale nie zamierzasz... - zaczęłam nieśmiało.
- Zamierzam. - przerwał mi. Bym się już nie odzywała rozchylił moje usta swoimi i złączył je ze sobą. Dziko wepchnął mi język do gardła, aż zaczęłam się krztusić. Oderwaliśmy się od siebie, a nasze wargi zlepiała wspólna stróżka śliny.
- A tego w programie WDŻ nie było... - wyrzęziłam z trudem łapiąc powietrze.
- Wiesz co? Ty to nie potrafisz być romantyczna! - prychnął.
- Znalazł się romantyk, od siedmiu boleści! Potrafię! - zaprzeczyłam - I ci nawet pokażę jak! - złapałam go za włosy i przyciągnęłam do siebie.
- Ała! Boli! - krzyknął.
- Miłość czasem boli... - wytłumaczyłam chichocząc. Zaczęłam składać delikatne, przesączone słodyczą pocałunki na jego bladej szyji - Kocham cię... - szepnęłam.
- Serio?
- Najbardziej serio na świecie. - w tym momencie, wiedziałam już, że tej nocy coś stracę, a jednocześnie zyskam. Hiro cały czas patrząc mi w oczy, ostrożnie zdjął moją koszulkę. Gdy nie spotkał się ze sprzeciwem z mojej strony, zaczął być odważniejszy. Rozpiął moje spodnie i zdjął je ze mnie, szybkim, pełnym gracji ruchem, jakby robił to już setki razy.
- Hiro... - zaczęłam - Ja tego serio chcę... Ale, czy ty już wcześniej miałeś z dziewczyną do czynienia w... w łóżku?
- Tobie mogę być szczery... - wyszeptał - Ty jesteś tą pierwszą. I mam nadzieję, że jedyną.
- Mówiłam już, że cię kocham? - zapytałam.
- Tylko miliard razy! - zażartował i uśmiechnął się. Zaczęłam delikatnie obsypywać pocałunkami jego klatkę piersiową. Schodziłam coraz niżej, aż w końcu trafiłam na gumkę różowych bokserek w króliczki.
- Nie mogę się doczekać... - wyszeptałam - Aż ciary przechodzą! - dodałam. Hiro zrobił się czerwony jak cegła i zaniemówił. Bez słowa ja przejęłam inicjatywę. Po kilku chwilach, oboje nie mieliśmy na sobie już nic.
- Połóż się i rozluźnij. - Hiro odzyskał w końcu mózg.
- A będzie boleć? - zapytałam.
- Skąd mam wiedzieć? Nie uważałem nigdy na WDŻ... - przyłożyłam palec do jego ust. Chłopak głęboko westchnął i... poczułam straszliwy ból. Jakby rozrywało mnie od środka. Powoli, uczucie to ustępowało przyjemnemu ocieraniu, a po chwili już krzyczałam z rozkoszy.
- Hiro... Kocham cię... - pisnęłam między kolejnymi jęknięciami. Straciłam poczucie rzeczywistości, ale po jakimś czasie, słyszałam coraz głośniejsze jęki mojego ukochanego. Po chwili... aż mnie zatkało. Serce stanęło mi na chwilę, a po ciele przeszedł przyjemny, ciepły dreszcz. Hiro wyszedł ze mnie i dysząc opadł na łóżko. Oboje byliśmy wykończeni. Po mniej więcej godzinie bezczynnego leżenia poczułam, że chłopak wstał. Zaczęłam słyszeć wilcze kroki po całym domu, a potem trzaśnięcie drzwi. Ubrana tylko we wspomnienie tej nocy stanęłam przy oknie i przyglądałam się, jak mój Hiro pod postacią psa, otoczony dziwnymi cieniami odchodzi. Zdziwiło mnie to, że w tym jednym momencie, w oczach mojego słodkiego diabła zobaczyłam wrota do nieba.
no powiem szczerze, że to kawał dobrej roboty. co prawda trochę krótkie, ale widać żeś się postarała. rysunki również są świetne, a szczególnie wykonanie włosów postaci.
OdpowiedzUsuń