Uwaga!

Założyłam ten blog razem z Miki Moon, by nauczyć się pisać love story. Jeżeli lubisz lovki, kisski i te sprawy to zapraszamy do czytania :3 jeżeli nie, to od razu ostrzegam, że ten blog jest nie dla Ciebie XD miłego czytania!

czwartek, 31 marca 2016

UF!Sans x Aiko- Undertale

Postacie należą do:
Frisk, Flowye, Toriel, Undyne, Alphys, Asriel, Asgor,  Papyrus I Sans:Toby Fox
UnderFell: I don’t have fucking idea…
Aiko:Miki Moon(Ja)

Wiecie jak to jest kiedy kochacie kogoś tak mocno że zrobilibyście dla niego wszystko i kiedy już prawie wam się udaje to ktoś po prostu… Sprawia ze ta osoba zapomina? Niestety ty nie… Ty dalej wszystko pamiętasz… Ja tak właśnie miałam… Cholerny Reset w rękach małej Frisk jest moim przekleństwem…  Może jednak od początku… Aiko to moje imię, wpadłam do dziury która powinna mnie wywalić  w Undertale, ale stwierdziła ze nie i jestem sobie w Underfell. Znam to dobrze… Cóż tu dużo wyjaśniać… Nie umiem jestem w tym kiepska…  O kurde… Kolejny reset… No cóż… No to idę.
Przyzwyczaiłam się już do tego gdzie żyję… Pomagam w lokalnej gazecie i w restauracji, jedyne co dobrze umiem to trochę pisania i gotowanie… Starcza mi na życie, zwłaszcza ze kiedy są resety mi pieniądze nie giną, a zostają.  Zazwyczaj reset następuje po kilku dniach, ale nie tym razem… Frisk zawsze przychodziła i przedstawiała mi obiekt moich westchnień czyli Sansa.  Więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy pewnego poranka, kilka dni po tym jak powinno być to cholerne odnowienie gry bo nigdy jej to tak długo nie zajmowało… Maksymalnie 3 tygodnie, kiedy to Frisk zapukała do moich drzwi, dziś akurat miałam wolne, w ręce trzymała Flowyego, a w drugiej paczkę ciastek, za nią stała Toriel, wysoka kobieta przypominająca kozę ubrana na czarno z białą sierścią, czerwonymi oczami i czarnymi workami pod oczami, zazwyczaj bałam się tego stwora, ale teraz już się przyzwyczaiłam.
-Cześć…- zaczęła brązowowłosa. Spojrzałam na nią różniła się od oryginału…  Nosiła czarną bluzkę z czerwonym paskiem, czarne buty, czerwone długie skarpetki no i lekkie worki pod oczemi.
-Witaj…- oznajmiłam i spojrzałam zaciekawiona na Toriel. Przerośnięta koza westchnęła i spojrzała w bok, nie za bardzo się lubiłyśmy.
-Posłuchaj Aiko…  Frisk postanowiła z nami zostać… Lubi ciebie, a ty ją… Więc… Może zamieszkasz z nami?- czułam się jak by ktoś przyjebał mi młotkiem wielkości stadionu do piłki nożnej.- Wiem ze to dziwne… Ale nie będziesz tylko z nami… Na razie jeśli możesz przemyśl to i zaopiekuj się Frisk na parę godzin, dobrze?- pokiwałam głową jak ten debil, cóż lubiłam tą małą…
Siedziała i milczała tak już od godziny… Nasza herbata była już letnia, a ciastka powoli znikały. Patrzyłam na nią trzymając ręce na stole, łokcie oparte o ławę, a broda na dłoniach. Wzięłam łyk napoju, dziewczynka poszła w moje śladu, po czym wzięła głęboki oddech.
-Czemu jeszcze nie zresetowałaś? -zadałam w końcu pytanie.
-Bo… Miałam każde zakończenie… W mordercy nie ma nic dobrego… W normalnym tak samo… Wracam do sierocińca*, a teraz..?  Jest idealnie, poza jednym… Nie mam wszystkich obok, ty zawsze byłaś miła mimo tego ze ty i Sans… Nie mogliście być razem przeze mnie… Chce to naprawić…- spojrzałam na nią zszokowana.- Widać jak bardzo go kochasz… On też za każdym razem pokazuje ze mu się podobasz, wiec… Tym razem obiecuję że nie będzie resetu.- uśmiechnęłam się lekko i wypiłam herbatę, brązowooka z resztą też więc zabrałam kubki i poszłam zrobić kolejną.
-Chciałabym ci uwierzyć…- szepnęłam ze smutnym uśmiechem.
*Kilka miesięcy później*
Frisk tak jak obiecała nie zrobiła resetu… Na razie oczywiście… Zamieszkałam razem z nimi, tak jak obiecałam. Dom funkcjonował bez większego problemu. Ja, Toriel i chłopcy pracowaliśmy więc rachunki nie były problemem. Frisk zazwyczaj zostawała z Flowem, albo Papyrus kazał zostać Sansowi w domu… Brązowooka za wszelką cenę próbowała mnie przekonać do pokazania swoich uczuć Sansowi. Nie miałam zamiaru tego robić… Ale dziewczynka była sprytna i miała już plan…
-Nie ma mowy! Czemu wy idziecie a my nie?!- zakwiliłam do Toriel. Obie się polubiłyśmy i nazywałam ją teraz ciocią.
-Sans ma jakąś karę od Papyrusa, a o ile pamiętam dziś ty zmywasz naczynia i podlewasz kwiatki.- powiedziała kozica głaszcząc mnie.- To tylko kino, jak oboje będziecie grzeczni pozwolę wami iść jutro, Undyne i Alphys też idą dopiero jutro wiec nie będziecie sami, chyba ze chcecie- zachichotała. No cóż… Frisk przekonała WSZYSTKICH do tego że ja i Sans powinniśmy być razem. Normalnie skakałabym z radości, ale mam dość cierpienia i obawy przed następnym dniem… Dziennie śpię jakieś 4 godziny ze strachu…
-Zrobię to po powrocie obiecuję!- zakwiliłam. Czerwonooka spojrzała w bok.
-W sumie zawsze robiłaś to po czasie po którym obiecywałaś…- tak! Łamie się! Frisk zmarszczyła lekko brwi, jej plan może się nie powieść, ale niestety to dziecko ma za duży wpływ na nich.
-Okej, to Sans zostaje sam?- spytała. Spojrzałam na niskiego kościotrupa, wyglądał jak by dostał czymś w twarz. Czemu ja jestem taka miękka.
-Dobra… Zostanę…- powiedziałam i poszłam zmywać naczynia.
Z pomocą Sansa posprzątanie całego domu zajęło mi niecałą godzinę. Teraz siedzimy razem przed telewizorem jedząc popcorn i pijąc… cóż ja piję cole, a on musztardę. W TV leciała jakaś komedia niestety romantyczna, oboje albo komentowaliśmy głupotę albo się śmialiśmy, kochałam z nim tak siedzieć. Po pewnym czasie szkielet lekko się przysunął i objął mnie ramieniem,  myśląc ze jest pijany wtuliłam się w niego, wiele razy tak zasypiałam, to był jedyny czas kiedy się porządnie wysypiałam. Nagle poczułam jak się poruszył, cóż i tyle z dobrego snu…
-Aiko…- szepnął, jego kościste dłonie objęły moje Poliki i zmusiły mnie do patrzenia prosto w jego oczodoły z małymi białymi kropkami. Moje serce zatrzymało się na chwilkę by po chwili zacząć bić z szybkością auta formuły 1. Kościotrup powoli nachylił się i mnie pocałował. Zimny pocałunek niczym pocałunek od samej śmierci… Pocałunek którego pragnęłam od tak dawna… Nie wiem co we mnie wstąpiło, nie myślałam przez tą krótką chwilę i to był błąd, po chwili siedziałam na kościstym ciele Sansa, które zawsze mnie pociągało, całowałam go, a on mnie, złapał moje ręce, a jego czerwone, magiczne „macki” oplotły je. Spojrzałam na niego, pogładził mój polik, macki owinęły moje nogi, tak że byłam prawie przykuta do kanapy… Kurwa mać wale to! Sans zgwałć mnie, zrób co chcesz, nie obchodzi mnie NIC! Reset smeset! Dużej nie wytrzymam! Kościotrup nachylił się nade mną i szponem pogładził prawą część mojej twarzy robiąc małą rankę, nie bolało mnie to…
-Frisk powiedziała mi że mnie kochasz… Od zawsze… Czemu nie mówiłaś?- złapał mnie lekko za gardło dusząc mnie delikatnie. Nie bałam się, wiedziałam że mnie nie zabije, lekki ból ukuł mnie w okolicach gardła.- Aiko… Nie wytrzymam dłużej… -szepnął mi do ucha, po czym jego czerwony, również stworzony z magii, język został wepchnięty w moją buzię, bez namysłu oddałam brutalny pocałunek, odczuwałam ból… Ale to był przyjemny ból.
-Powiedz to… Powiedz! -przyciągnął mnie do siebie przerywając pocałunek.
-Kocham cię… -szepnęłam łapiąc oddech. Potem pamiętam tylko to ze rozebrał siebie i mnie, ból gdy we mnie wszedł i krzyki rozkoszy po pewnym czasie.
Ranek wepchnął się jak ostatni chuj przez okno świecąc mi po oczach. Wnerwiłam się i przewróciłam na drugi bok, co ja kurde jestem?  Mam wolne aż do trzynastej więc śpię do jedenastej, dajta mi spokój… Poczułam przyjemny zapach… bez wahania wtuliłam się w rzecz, osobę czy co to tam było… Okazało się to być opcją drugą.
-Już wstałaś? -zapytał ktoś ziewając. Moment! Zatrzymać traktor, ciągnik stop! Otworzyłam oczy, patrzyłam prosto na Sansa.- Hej jak tam po wczorajszym? Wiem ze byłem trochę brutalny ale taki już jestem…- zaczął, nie dałam mu dokończysz, złapałam jego czaszkę w ręce i zaczęłam całować go po całej, bialutkiej łepetynie.
Od tego zdarzenia minął równo rok… Zabawne… Frisk zaczeła randkować z synem króla i królowej, Asrielem, Alphys i Undyne się zaręczyły a ja i San jesteśmy parą… Na razie obietnica którą złożyła mi Frisk jest dotrzymywana, mam nadzieję że tak zostanie
*Najbardziej prawdopodobne jest właśnie to ze Frisk jest z sierocińca... Dla tego Toriel mogła ją tak łatwo adoptować, bo przecież gdyby miała rodziców nie mogłaby zostać z naszą kochaną Dreemur, nie?

KRÓTKI BONUS
Sans i ja siedzieliśmy na tarasie, chłopak w nowej, zrobionej przeze mnie bluzie na rocznice i ja w zwykłej, zakładanej przez głowę bluzie którą kochałam. Piliśmy herbatę, reszta poszła na zakupy, co mam powiedzieć, nie nasza kolej… Szkielet popatrzył na mnie z ukosa. Pomimo ze byliśmy parą rzadko okazywaliśmy sobie czułości, ani on ani ja nie byliśmy fanami całowania się po kontach kiedy „nikt nie patrzy”. Zdziwiło mnie wiec kiedy szkielet zamiast zostać na swoim miejscu przybliżył się i przyciągnął do siebie. Zdziwiłam się, było to bardzo dziwne zachowanie ja na niego. Zachowywał się dziwnie od rana, nie zdziwiło mnie kiedy nie dał mi prezentu, nie spodziewałam się ze będzie pamiętać o czymś tak błahym jak nasza rocznica. Szkielet zmusił mnie do nachylenia się i pocałowania go, to akurat kochałam… Rzadkie ale pełne pasji i namiętności pocałunki.
-Ch…chcesz iść ze mną do Grilbyz?- Grilbyz to bar do którego Sans kocha chodzić, też lubię czasem tam iść maja niezłe frytki…
-Jasne.- powiedziałam wstając. Wystawił swoją kościstą dłoń.
-Znam drogę na skróty.- powiedział. Podałam mu moją dłoń z lekkim uśmiechem, jedyne chwile kiedy trzymamy się za ręce to samotne, nocne spacery oraz seks… Zamknęłam oczy, a po chwili czułam już znajomy zapach tego baru, alkohol, drinki, Fast food…  Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy burgera i frytki, do tego musztarda i ketchup. Oboje zaczęliśmy jeść, znaczy ja zaczęłam… Spojrzałam na szkielet zdziwiona ten podsunął mi jakieś pudełko.
-Nie zapomniałem, okej? -burknął. Oniemiałam, faktem jest że nie wychodził dziś nigdzie na dłużej niż pół godziny i nie zdążyłby pójść do miasta bo nasz dom jest za daleko od strefy sklepów… - No otwieraj, nie mamy całego dnia!- powiedział czerwony. Otworzyłam pudełko i poczerwieniałam, w środku był naszyjnik z czaszką szkieleta, cóż niby dziwny prezent dla dziewczyny, zwłaszcza na rocznicę, ale umówmy się chodzę z kościotrupem. Wstał i pomógł mi to założyć.
-Zostań w nim w nocy- szepnął mi do ucha, poczerwieniałam, ale nic nie zrobiłam, pozwoliłam mu delikatnie pocałować moją szyję.
Do mojego pokoju weszliśmy podczas pocałunku. Zazwyczaj kochaliśmy się u mnie, bo mam pokój najbardziej oddalony od wszystkich. Bez zbędnych ceregieli rozebrał mnie, a ja nie pozostałam mu dłużna. Pomimo że miał jedynie kości i magicznie stworzone przyrodzenie sprawiał ze nie mogłam się opanować. Słodkie i delikatne pocałunki po szyi przerodziły się w kąsanie przez jego kły i lizanie. Jęczałam, wiedziałam że za chwilę oszaleje, ale nie przerywałam tego. Złączył nasze dłonie, a ja zaczęłam jęczeć z rozkoszy kiedy we mnie wszedł.
-S…Sans~! –piszczałam- B….błagam więcej!- nie mogłam się opanować. Pocałował mnie z językiem, kochałam gdy to robił… Uwielbiałam go za charakter, za jego siłę, ale to co robił w łóżku doprowadzało mnie do szaleństwa. Jęknęłam przeciągle kiedy jego nasienie dostało się do środka mnie, nie robił tego często. Dyszałam patrząc na niego przymrużonymi oczami.
-Cholera…- zaklął pod nosem. Zaczął gładzić moje włosy, zdziwiłam się bo do tond nigdy tego nie robił.- Nie mogę się opanować widząc cię w takim stanie…- szepnął ostro i wbił ostre kły w moją szyję, stróżki krwi poleciały, a ja zajęczałam przeciągle.- Aiko…- szepnął gdy już przestał zlizywać moją krew.
-T…tak? -wydyszałam.
-Wyjdź za mnie…- usłyszałam i zobaczyłam jak na mojej lewej ręce jest srebrny pierścionek z czaszką. Nie musiałam nic mówić, po prostu pocałowałam go namiętnie, a reszta nocy upłynęła bardzo przyjemnie.

Od Autorki:

No cóż mogę powiedzieć… Nic, a nic…. Miłość to szmata i głupota którą trzeba robić we dwoje… Osobiście po raz pierwszy napisałam coś bez oryginalnej fabuły tylko o tym ze to love… Z drugiej strony chuj, a nie love mi wyszło… Jebać to idę się nażreć marchewek! (Autorka aktualnie nie myśli… Swoją drogą chyba nigdy nie myślała)
Frisk ta w czarnej bluzce.
Papyrus
Toriel
Sans
Aiko

3 komentarze:

  1. *bierze szydełko i wsadza sobie w oczodół i wyciąga gałke to samo robi z drugą* Przepraszam ale potraktuj to jak komentarz...
    Ren*siedzi z nieokreśloną miną i powoli siega po szydełko*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z niewielu FanFic'ów, który mi się podoba^^ jestem z Ciebie dumny xd zrobiłaś duże postępy i piszesz coraz lepiej. Fajnie by było jakbyś napisała drugą część, albo jakiś spin off XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miki teraz przez ciebie umiera jak widzi ten komentarz, bo nie dowierza :D

      Usuń