To moje pierwsze love story jakie napisałam jakiś czas temu. Możliwe, że ktoś je czytał na moich dwóch innych blogach, do których podam tutaj kiedyś linki. Postacie są mojego autorstwa po za Lukiem i Lizzy, których właśnie wymyśliła Miki Moon. Z góry proszę o nie kopiowanie treści. Miłego czytania!
___________________________________________________________________
Nuka układał butelki piwa na szklanym blacie stołu. Z kuzynką, z którą mieszkał organizował imprezę, a do przybycia gości pozostało czterdzieści minut.
- Annie! Streszczaj się, a nie siedzisz z tą dupą i żresz te chipsy! Potem marudzisz, że tłuszczem obrastasz. Wszystko robię sam! Rozwieś chociaż balony i serpentynę! Gdybyś mi pomogła już dawno było by wszystko zrobione! - krzyknął zmęczony i zdenerwowany czerwonowłosy.
- Boże! Spraw aby mi się tak chciało jak mi się nie chce! - rzekła rudowłosa wyciągając ręce do sufitu - Już się biorę do roboty! Nie stresuj się tak! Stres piękności szkodzi. Nie wiedziałeś?
- Skończ pierdzielić tylko rusz te dupsko swoje szanowne. - prychnął. Annie się zaśmiała. Wzięła z szafy wstążki i zaczęła wieszać balony, które wcześniej nadmuchał jej kuzyn. Po pół godziny wszystko było gotowe. Pozostało tylko czekać na gości. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Nuka pobiegł otworzyć, bo wiedział że Annie się nie pofatyguje. Była zbyt pochłonięta serialem w TV. Pierwszym gościem był Kira. Najlepszy przyjaciel Nuki od czasów podstawówki, a nawet wcześniej. Oboje nosili glany, czarne ubrania i mieli rozczochrane włosy z grzywką na bok.
- Yo, men! Piona! - przywitał się czarnowłosy i podali sobie dłoń.
- Hejunia! - zaśmiał się Nuka i wpuścił chłopaka do środka.
- I jak tam plany z Alexandrą? Powiesz jej to dzisiaj? Czy nadal będziesz zwlekał kolejny rok? - spytał się czerwonowłosy.
- Powiem i chuj! Tyle lat czekałem i mam dość chowania się w cieniu! - padła odpowiedź Kiry.
- No w końcu! Nie pozwól by dziewczyna twojego życia myknęła ci sprzed nosa! - ucieszył się Nuka.
- Jednak boję się że mnie wyśmieje... ona lubi słodkie i urocze rzeczy, a do tego ma wredny charakter... więc wątpię, że spodoba jej się chłopak w glanach. - zmartwił się turkusowooki.
- Znam Alex na tyle, że wiem iż ona nie patrzy na takie szczegóły... - rzekł czerwonooki. Nawet nie zdawał sobie sprawy ile pewności siebie dodał Kirze. Znów rozległo się pukanie do drzwi. Tym razem otworzył czarnowłosy, bo Nuka musiał zaliczyć wizytę w toalecie. Chłopak zdrętwiał. Za drzwiami stał odwieczny obiekt jego westchnień.
- Cześć, Kiruś! - przywitała go z uroczym uśmiechem, który pasował idealnie do jej dziecięcej twarzy.
- He... Hej! - chłopaka aż zamurowało. Ostatni raz Alex uśmiechnęła się do niego w ten sposób kilka lat temu. Poczuł słodki zapach jej owocowych perfum. Aż się prosiła by ją przytulić ,gdy tak niewinnie stała w progu trzymając ręce w kieszeniach czarnej bluzy z kocimi uszkami na kapturze.
- Wejdź! - wpuścił ją do środka.
- Mam coś dla ciebie. - oznajmiła.
- Dla mnie? - zdziwił się. Ostatni raz dostał od niej prezent w czasach dzieciństwa. Był to pluszowy czarny kot. On wtedy kupił jej białego.
- Tak. Z tego co wiem, po za malowaniem uwielbiasz też grać na gitarze! Pewnie masz takich pełno w domu, ale myślę że ci się spodoba! Sama ją robiłam! - rzekła Alexandra wyjmując z kieszeni wystruganą z drewna, opaloną kostkę do gitary zawieszoną na rzemyku. Założyła ją chłopakowi na szyję.
- Wooow! Dziękuję ci! To najlepsza kostka jaką w życiu miałem! - uśmiechnął się i przytulił ją. Ta zaczęła się dusić w jego niedźwiedzim uścisku.
- Nie ma za co! - zaśmiała się i puściła mu oczko. Znów rozległo się pukanie do drzwi. Alex otworzyła. Pod domem stało około trzydziestu osób. Po chwili było już słychać głośne śmiechy. Nuka włączył muzykę na wzmacniaczach. Wszyscy się przywitali, a impreza się rozpoczęła. Goście rozeszli się po domu i poczęstowali piwem. Nuka wziął Kirę na bok by porozmawiać.
- Słuchaj, men. Teraz albo nigdy. Znajomy Annie, ten spedalony typek, dostawia się do Alex! Zagadaj do niej, a nie siedzisz i bąki zbijasz! - powiedział.
- Ale ja nie wiem o czym mam do niej zagadać! - Kira podrapał się po głowie.
- O dupie Maryny! O pogodzie nawet! - zaśmiał się czerwonooki. Czarnowłosy podszedł do Alex i usiadł obok niej. Wyjął telefon i udawał, że pisze SMSa. Dziewczyna się zaśmiała.
- Kira... Ty trzymasz telefon do góry nogami! - spostrzegła.
- A no tak! - chłopak zaczerwienił się na twarzy. Schował telefon do kieszeni - upalny mróz dzisiaj, co nie? - dodał po chwili. Nuka słysząc rozmowę schował twarz w dłoniach.
- Jest okej? Dziwnie się zachowujesz... - Alex nie było do śmiechu.
- Jest git! To tylko stres! Nic mi nie jest! Po prostu muszę wyluzować... - uśmiechnął się przymusowo. Czarnowłosa podała mu piwo.
- Wypij. Pomoże! - puściła mu oczko. Do nich podszedł znajomy Annie, któremu Alexandra wpadła w oko. Wygląda jak klon Justyny Ciper(Justina Biebera) - pomyślał Kira.
- Chodź, lalunia! A ty się od niej odwal, bo jest zajęta! - rzekł blondyn. Turkusowooki miał ochotę się roześmiać, ale zachował powagę.
- Po pierwsze, nie jestem lalunia. Po drugie, nie przypominam sobie bym miała faceta. Po trzecie, nie odzywaj się tak do mojego przyjaciela! Narty! - krzyknęła Alex.
- Nie wiesz co tracisz! - prychnął i odszedł podrywać inne dziewczyny.
- Pfff... no na prawdę dużo! - roześmiała się. Ze zdziwieniem spojrzała na Kirę, który wyzerował całe piwo w kilka sekund i odłożył pustą butelkę na stół.
- Tak szybko?! - zapytała.
- No ba! Przynajmniej się wyluzowałem. Możemy pogadać? Chodźmy w cichsze miejsce. - rzekł chłopak. Kiwnęła głową. Poszli do kuchni i stanęli przy lodówce. Kira oparł się o ścianę.
- Od razu mówię! Jestem trzeźwy! I od czego by tu zacząć... - zaczął drapać się po głowie.
- Nie wiem jak ci to powiedzieć... - złapała go za obie ręce.
- Alex? Nie pomyliły ci się osoby? Zawsze myślałem, że ty coś czujesz do Shiro... - zdziwił się. Domyślał się co ma na myśli.
- Nie, Kira. - podkreśliła jego imię.
- Że co? Ja? Alex... jesteś pijana! - wyrwał jej swoje dłonie.
- Tak. Ty, Kira. Zawsze byłeś tylko ty, a nie Shiro.
- Alex! Ty jesteś pijana! - nie chciał by mówiła mu takie rzeczy pod wpływem alkoholu.
- Nie jestem pijana tylko trochę zmęczona. Nawet jednego piwa nie skończyłam. Nuka może ci to potwierdzić! - powiedziała.
- Dlaczego Nuka? - zapytał.
- Bo sam mi podał. Znaczy... zabrałam mu i musiał wziąć sobie drugie! - odparła - Wiem, że tego chcesz. Ja też chcę! - zaczęła całować go po szyi. Zauważyła to Lizzy. Stuknęła swojego chłopaka Luka w ramię.
- Patrz! - pokazała palcem w stronę Kiry i Alex.
- Wiedziałem, że coś w końcu zaiskrzy! - powiedział brązowowłosy.
- Alex... - Kira odepchnął lekko dziewczynę od siebie.
- Dlaczego? - spytała.
- Bo ci nie wierzę! Wyśmiejesz mnie albo coś... Wredota i trolling to twoje cechy charakterystyczne i wszyscy o nich wiedzą! Niestety ja zakochałem się w tobie i nie wiem co z tym zrobić. - powiedział po czym chciał odejść.
- Kiruś! - złapała jego dłoń i splątała ich palce - Właśnie mi coś uświadomiłeś i dziękuję ci za to! Przepraszam za całe zło jakie ci wyrządziłam. Byłam najgorszą przyjaciółką na świecie! - spuściła głowę w dół.
- Powiedz. Co zrozumiałaś przez to, co ci powiedziałem? - poprosił.
- Że jestem wredną, podłą i egoistyczną suką. - mruknęła - Pomożesz mi to zmienić?
- Postaram się... - pocałował ją - Przepraszam! - speszył się.
- Żartujesz sobie?! Ja już dawno chciałam to zrobić! - oznajmiła. Kira ją objął i znów złączył ich usta ze sobą. Tym razem pocałunek był dłuższy. Lizzy i Luk nie spuszczali z nich oczu.
- Chciałabym się ciebie o coś zapytać... - Alex zaczęła nie pewnie.
- Na wszystkie pytania odpowiadam tak! - uśmiechnął się głupawo.
- Masz brata? - zapytała.
- Cooo?! - Kirze opadła szczena - Mam brata. Nazywa się Hiro. A co?
- Bo znajoma szuka faceta i chcę jej pomóc! - objęła go.
- A mi się wydaje, że o coś innego ci chodziło... - spojrzał podejrzliwie.
- Tak. - pisnęła.
- O co? - zainteresował się.
- O to! - pocałowała go.
- Czy możesz mnie pocałować? - Kira lekko się zdziwił.
- Nie. - zaśmiała się Alex.
- To o co w końcu?
- Czy... - uśmiechnęła się dziwnie.
- Chcę być z tobą? - dokończył za nią.
- Tak. - odparła i patrzyła na niego spokojnie.
- Ty jeszcze się pytasz?! Jesteś dziewczyną moich snów! - przytulił ją mocno.
- Ciągle się liżą i przytulają! - Lizzy patrzyła na nich zadowolona.
- Daj im trochę prywatności kobieto! - odparł Luk.
- Kira... Odwieziesz mnie do domu? Bo coś się źle czuję... - mruknęła Alexandra.
- Dobrze. - zgodził się i zaprowadził ją do auta.
Po dwudziestu minutach byli na miejscu.
- Odprowadzić cię pod drzwi? Czy poradzisz sobie sama?
- Chodź ze mną. - oznajmiła Alex. Kira szybko wysiadł z samochodu i ją objął. Zaprowadził dziewczynę pod drzwi.
- To ja już idę. - chciał ją pocałować.
- Dlaczego? Może wejdziesz na herbatkę? - zaproponowała.
- No dobrze. - uległ i wszedł z nią do środka. Alexandra zamknęła drzwi, puściła brzuch i się wyprostowała.
- To chcesz herbaty? - zapytała wesoło.
- Nie. Dziękuję. - powiedział oschle.
- To po co tu przyszedłeś? - oburzyła się.
- Wiedziałem, że tak będzie! - Kira skierował się do drzwi, ale Alex go złapała.
- Przestań! To był żart!
- Nie za śmieszny! - prychnął - Już cię brzuch nie boli? - zdenerwował się.
- To była wymówka byś tu ze mną przyjechał! - wytłumaczyła się.
- Nieźle kłamiesz! Talent masz! - wybuchł. Nigdy nie tolerował tego typu zagrywek.
- Przepraszam! Nie chciałam! - posmutniała.
- Dobrze. To zrobisz tą herbatę? - spytał, a Alex od razu się uśmiechnęła.
- Już! - pobiegła do kuchni. Wstawiła wodę do czajnika i wróciła. Usiadła obok Kiry na sofie i się do niego wtuliła.
- Kocham cię. - pocałowała go za uchem.
- Ja ciebie od bardzo dawna kocham. - spojrzał się na nią - Ale jak chciałaś bym tu z tobą przyjechał, to trzeba było powiedzieć, a nie symulować chorobę! - dodał złośliwie.
- No i teraz będzie wypominał! - zaśmiała się. Kiedy usłyszała gwizdanie czajnika poszła do kuchni. Zaparzyła herbatę i zaniosła ją do pokoju. Kiedy napój wystygł chłopak wziął łyka.
- Pycha herbatka! - pochwalił. Ta nie słuchała. Była w niego zapatrzona - Alex? - zawołał.
- O co chodzi? - ocknęła się.
- Odleciałaś na chwilkę. - oznajmił krótko. Ta przybliżyła się do niego i zaczęła całować.
- Alex, przestań. - poprosił Kira.
- Dlaczego? - zapytała lekko zdziwiona.
- To wszystko dzieje się zbyt szybko! - odparł. Był wściekły na samego siebie - Ja już chyba pójdę. - rzekł.
- Kiruś! Zaczekaj! Dlaczego? - złapała go za ramię.
- Bo jest już późno. - padła odpowiedź chłopaka.
- No właśnie! Więc powinieneś zostać! Nie puszczę cię w takie ciemności! Już po pierwszej w nocy! - powiedziała spoglądając na niego.
- Ale ja muszę. Mój ojciec jest nadopiekuńczy! Mimo, że mam dwadzieścia lat nie chce dać mi się wyprowadzić! - wstał - Szczerze to z niechęcią, ale muszę.
- Proszę! - spojrzała błagalnie.
- Dobrze. - zgodził się. Nie potrafił jej odmówić.
- Serio? - chciała się upewnić.
- Tak. - puścił jej oczko. Alexandra mocno go przytuliła. Pociągnęła chłopaka za sobą. Zaprowadziła go do łazienki. Wyjęła ogromny, różowy ręcznik z białej szafki.
- Wykąpiesz się ze mną? - zapytała z nadzieją.
- No nie wiem! - wystawił język. Alex bez krępacji zaczęła się rozbierać. Po chwili była naga. Chłopak widząc jej ciało zrobił się cały czerwony. Podeszła do niego i pocałowała. On zdrętwiał i nie zauważył kiedy ta go rozebrała. Przeraziło ją jego wychudzone ciało. Prawie jak u anorektyka. Do tego miał pełno blizn po operacjach. Udała, że tego nie zauważyła. Po chwili wskoczyła do wanny i zaczęła napuszczać wodę. Kiedy wanna była pełna spienionej wody chłopak dołączył do dziewczyny.
- Cholera! - wrzasnął z kwaśną miną.
- Coś się stało? - zapytała Alex.
- Woda trochę gorąca.- odparł.
- Zawsze się w takiej kąpię.
- Aha? - zdziwił się Kira. Nie wiedział czy ma się śmiać czy płakać. Próbował przyzwyczaić się do wody.
- Spokojnie. - obdarowała go uśmiechem. Chłopak sięgnął po telefon do kieszeni spodni leżących na podłodze - Do kogo dzwonisz? - zainteresowała się. Gestem pokazał by była cicho i przyłożył słuchawkę do ucha.
- Hej, tato! Chciałem ci powiedzieć, że dziś nie wrócę. Zostaję na noc u dziewczyny, bo się bardzo źle poczuła. - zaczął rozmowę.
- Dobrze! Tylko bez figielków! Jestem za młody na dziadka! - usłyszał żartobliwy głos ojca z słuchawki.
- Wyluzuj, staruszku! Do jutra! - pożegnał się i rozłączył. Odrzucił telefon gdzieś na bok. Alex zaczęła się śmiać.
- Cicho bądź! - ochlapał ją wodą.
- Tylko bez figielków! - przedrzeźniała się. Kira przytulił ją i zaczął masować po plecach.
- Kocham cię... - szepnął jej do ucha.
- Ja ciebie też. - oparła się o niego. Wtedy mocno go przytuliła.
- Bo mnie udusisz! - zakaszlał.
- Już, już! - cmoknęła go w policzek. Wstała i wyszła z wanny. Zaczęła się wycierać.
- Już nie wchodzisz? - zapytał smutno.
- Chcę się położyć. - odparła i ziewnęła.
- To ja z tobą! - oznajmił i wyjął korek by woda się spuściła. Wytarł się razem z nią. Alex ubrała szlafrok i zaprowadziła go do sypialni. Położyli się na łóżku.
- Co powiesz? - zapytała patrząc mu prosto w turkusowe oczy.
- Jesteś piękna! - odpowiedział chłopak. Alexandra się zarumieniła. Chwilę leżeli w milczeniu. Nagle usłyszeli z ulicy krzyki, pogwizdy i hałas tłuczonych butelek.
- Co się tam dzieje? - zapytał Kira. Alex podeszła do okna i zajrzała za roletę.
- Jakaś grupka dresów robi trzodę. - odpowiedziała i wróciła do łóżka. Patrzyła na Kirę jakby miała go zaraz zgwałcić - Tutaj tak zawsze, chociaż osiedle na takie nie wygląda. - zaśmiała się.
- Boże! Jak ty tu wytrzymujesz? - zapytał - Masakra!
- Jakoś muszę. - wzruszyła ramionami. Znowu zapadła cisza. Spojrzała na Kirę jakby miała coś zaraz zrobić. Złapała go za dłoń i przygryzła wargi.
- TY CHYBA ŻARTUJESZ?! - obleciał go strach.
- Poważnie. - zbliżyła się do niego i pocałowała w szyję.
- Alex. - powiedział spokojnie - Przestań! Nie chcę byś miała mi cokolwiek za złe! - dodał.
- No dobrze... - mruknęła - To ja idę spać. - ułożyła się na poduszce i wtuliła w chłopaka.
- Alex, przepraszam. Po prostu nie jestem na to gotowy. - rzekł.
- Jak długo czekałeś na tą chwilę kiedy będziesz przy mnie? - zapytała.
- Długo. Bardzo długo. - odpowiedział - Ale to nie oznacza, że od razu muszę się z tobą przespać! - pogłaskał ją po głowie.
- Rozumiem. - zgasiła lampkę - Dobranoc! - pocałowała go.
Następnego dnia kiedy Kira się obudził Alex nie było w łóżku. Wybiegł z pokoju jak poparzony gorącą wodą.
- Alexandra?! - zawołał.
- Tak? - usłyszał jej głos.
- Gdzie jesteś? - zapytał.
- W łazience, a gdzie? - odpowiedziała. Kira odgarnął czarną grzywkę z oka i pobiegł do niej. Stanął w drzwiach.
- Czemu mnie nie obudziłaś?
- Bo tak słodko spałeś! - cmoknęła go i znów skupiła się na robieniu makijażu.
- Że co? Słodko? - zarumienił się.
- Nie. Chrapałeś jak stary dziad. - rzekła. Kira z wrażenia usiadł na podłodze. Po chwili wstał i wrócił do pokoju żeby się ubrać. Kiedy Alex skończyła się malować wróciła do niego. Ten dla żartu klepnął ją po tyłku. Uśmiechnęła się.
- Czyżbyś zmienił zdanie?
- Może. - odparł obojętnie.
- Super! - pocałowała go.
- Ale to nie znaczy, że całkiem zmieniłem zdanie! - zaśmiał się.
- Zmienisz! - puściła mu oczko - Gwarantuję!
- Próbuj szczęścia! - zachichotał.
- Zamknij się! - krzyknęła i zaczęła go całować. Powaliła go na łóżko i nie pozwalała nic powiedzieć. Usiadła na nim i wtopiła w jego szyję. Kira oparł się pokusie. Alexandra zrzuciła z siebie ubrania na podłogę. Czarnowłosy spojrzał w jej miętowe oczy. Wiedział, że już nie ma wyboru i sam się rozebrał. Po chwili poczuła, że chłopak wszedł w nią. Zabolało ją mocno. Jednak po jakimś czasie było jej coraz przyjemniej. W końcu krzyczała z rozkoszy, aż przeszedł ją ciepły dreszcz. Po kilku minutach Kira przestał. Nagle telefon chłopaka zaczął dzwonić. Szybko po niego sięgnął i odebrał. Po chwili rozmowy czarnowłosy wstał i się rozłączył.
- Ten to ma wyczucie! - prychnął.
- Co jest? - zaciekawiła się Alexandra.
- Muszę lecieć. - powiedział smutno.
- Ooooo nieeee! - piszczała.
- Chyba, że chcesz iść ze mną. - zaproponował.
- Jasne! - wyskoczyła z łóżka i się ubrała. Dwudziestolatek zrobił to samo. Po jakimś czasie byli gotowi do wyjścia. Wsiedli do auta i odjechali. Z czasem Alex zauważyła różnicę okolicy Kiry od swojej. Były to tereny typowe dla slumsów i patologii. Nie wiedziała, że Kira może mieszkać w takiej dzielnicy. W końcu się zatrzymali. Zaparkowali auto i poszli pod blok chłopaka. Weszli przez bramę na klatkę. Kira objął ją w pasie i zaprowadził po schodach pod drzwi od mieszkania. Chłopak pociągnął za klamkę. Było zamknięte, a do tego zapomniał kluczy. Zapukał.
- Kto? - zawołał głos ze środka.
- To ja, Kira! - wydusił z siebie Kira. Był trochę zestresowany.
- Ahh. - westchnął głos. Mężczyzna otworzył drzwi i wpuścił ich do środka.
- To jest Alexandra! - Kira przedstawił swoją dziewczynę. Alex kiwnęła głową na powitanie.
- Co wy tacy dziwni i czerwoni na twarzach? - zapytał ojciec.
- A jakoś tak. Zimno na dworze! - wypaliła dziewczyna. Kira się z nią zgodził.
- Przecież słońce świeci! - mężczyzna podrapał się po głowie - Synu! Zrób herbaty dla gościa!
- To nie jest gość, ale rodzina! Więc ty zrób herbatkę! - powiedział chłopak i zaprowadził dziewczynę do salonu. Razem usiedli na fotelu. Ojciec poszedł do kuchni.
- Ile słodzisz, Alexandro? - usłyszeli jego donośny głos.
- Dziękuję. Trzy! - powiadomiła.
- Proszę, moje dziecko. - wrócił do pokoju z kubkiem. Akurat woda była gorąca. Kira popatrzył wdzięcznie na ojca - A teraz dziecinko opowiedz mi coś o sobie! - zaproponował mężczyzna popijając zimną już kawę - Chciałbym cię poznać!
- Aż nie wiem od czego zacząć! - zaśmiała się nerwowo - Pracuję w studiu tatuaży, mam dziewiętnaście lat... - spojrzała znacząco na Kirę.
- Nie teraz, tato! - złapał zestresowaną Alexandrę za rękę i pociągnął do swojego pokoju.
- I znowu siedzę sam. - mężczyzna mruknął do siebie.
- Wiesz co? - zaczęła Alex będąc już w pokoju chłopaka - To nie w porządku co zrobiłeś. Powinniśmy tam wrócić! - nie czuła się z tym dobrze. Kira w milczeniu padł na łóżko. Dziewczyna westchneła. Na biurku zobaczyła dokumenty ze szpitala. Po cichu zbliżyła się do nich i zaczęła czytać. Dobrze wiedziała co to znaczy. Kira miał raka, o którym jej nie mówił. Domyśliła się skąd te blizny na jego ciele. Zdenerwowała się. Myślała, że chłopak nic przed nią nie ukrywa, a tu nagle taka wiadomość.
- Jesteś chamem i kłamcą! - krzyknęła ze łzami w oczach.
- O co ci chodzi? - spojrzał na nią - Nie jesteś dziecko żeby się tu rozryczeć!
- Odwal się! - wybiegła z pokoju. Kira wybiegł za nią. Jednak zastał tylko ojca.
- Gdzie Alex? - zapytał nerwowo.
- Wystrzeliła jak rakieta z domu! Co się stało?! - mężczyzna jak zwykle chciał by wszystko wiedzieć.
- Nie teraz! - warknął Kira i wybiegł na klatkę. Zobaczył wędrującą po schodach w dół Alex.
- Alexandra! - zawołał.
- Co? - zatrzymała się na stopniu i odwróciła.
- Czemu idziesz? Nie chciałem cię obrazić!
- To zobacz co masz na biurku! Skoro nie chciałeś mnie zranić to chodź tu!
- Przecież jestem w skarpetkach! Będą całe czarne! - powiedział Kira stojąc w progu drzwi.
- To w takim razie do widzenia! - krzyknęła i zbiegła po schodach.
- Ale ja cię bardzo... - urwał, bo usłyszał, że dziewczyna wyszła z bloku - Kocham... - dodał cicho i wszedł do mieszkania. Trzasnął drzwiami i wbiegł do pokoju. Zerknął na biurko. Już wiedział o co chodziło dziewczynie. Zaczął szlochać. Rzucił się na łóżko i zaczął płakać w niebo głosy. Zza drzwi było słychać głośne kroki ojca. Przez chwilę milczał, aż w końcu postanowił zapukać.
- Synu. - westchnął - Co się stało?
- Alex odeszła! - powiedział zapłakany i zalany łzami Kira.
- Chryste! - zdziwił się facet i usiadł na łóżku obok syna. Chciał go pocieszyć, jednak wiedział, że jest słaby jeśli chodzi o sprawy sercowe. Od śmierci żony,która zmarła na raka nie pamiętał już co to miłość.
- Tego kwiatu jest pół światu!
- Nie, tato! - Kira wybuchł złością - Nie ma takiej drugiej! Będę tu siedział tak długo dopóki ona sama nie przyjdzie! Z resztą to sprawy między mną a nią!
- Jak mam ci pomóc, to chyba muszę wiedzieć o co chodzi, nie?
- O nic. Wyjdź! - wygonił ojca z pokoju. Zamknął drzwi na klucz po czym położył się na łóżko by znów się rozpłakać. Mężczyzna wrócił do salonu. Wziął książkę i usiadł na fotelu i zatopił się w lekturze. Kira ze złości walił głową i pięściami w ścianę. Chłopak dumał. Oczywiście były to myśli o nikim innym jak o Alex. Dziewczyna była dla niego pięknością. Wyglądała jak lalka z porcelany o długich czarnych włosach i miętowych oczach. Kira czuł, że chce ją przeprosić i wszystko wytłumaczyć, ale jakaś dziwna siła nie pozwalała mu na to. Nie miał ochoty ruszyć się z łóżka. Leżał zawiedziony nie uwalniając od niej myśli. Uspokoił się od płaczu. Próbował wmówić sobie, że to przelotna relacja, ale znów się rozpłakał. Przypomniał sobie wszystkie chwile z nią spędzone. Przytulił pluszowego kota, którego niegdyś od niej dostał. Nawet nie wiedział czy ją jeszcze zobaczy. Zmęczony wszystkim zasnął. Ojcu Kiry cudem udało się otworzyć zamek nożem. Wszedł do pokoju syna.
- Śpi... - szepnął i wyszedł cicho, by go nie obudzić. Zatopił umysł w innej książce.
Alexandra znerwicowana wpadła do domu. Zamknęła drzwi na wszystkie zamki. Pobiegła do sypialni i padła na łóżko. Zaczęła wrzeszczeć do poduszki. Miała wyrzuty sumienia. Nie chciała potraktować Kiry w taki sposób. Zaczęła sobie przypominać wszystkie chwile z nim związane. Mimo iż chłopak miał dwadzieścia lat, to nadal zachowywał się jak dziecko. Jej to nie przeszkadzało. Przypomniała sobie jak w wieku dwunastu lat sami bawili się w chowanego. Kira zawsze szukał. Wtedy ona schowała się pod domkiem na placu zabaw. Nigdy nie musiał jej długo szukać. Pewnego razu jak ją odnalazł pocałował ją w policzek. W tym momencie zdała sobie sprawę, że miłość Kiry do niej trwała od dzieciństwa i z wiekiem przeobrażała się w coś wielkiego. Złapała pluszowego, białego kota, którego jej podarował. Pocałowała go i zasnęła cała zalana łzami. Jej rodzice zginęli kiedy miała sześć lat. Wtedy zajęła się nią babcia i wtedy poznała Kirę, który był w podobnej sytuacji. Jego mama zmarła na raka. Kiedy skończyła osiemnaście lat, to starsza kobieta odeszła i po niej odziedziczyła dom w którym mieszkała.
Kira obudził się następnego ranka. Przebudziło go światło słońca. Inaczej dalej gnił by w łóżku i nie myślał by o wstaniu z niego.
- Kira! Śniadanie! - zawołał jego ojciec.
- Nie jestem głodny! - krzyknął.
- Kira, proszę cię! - głos mężczyzny był rozczulony.
- Nie! - warknął stanowczo chłopak. Miał dość nadopiekuńczego ojca. Chciał się wyprowadzić. Jednak tego nie zrobił. Nie chciał by rodzic czuł się osamotniony.
- Proszę cię, synu! Zjedz coś ciepłego!
- Tato! Nie jestem głodny! - powoli puszczały mu nerwy.
- Kira! To już nie jest prośba! - wkurzył się ojciec.
- Zostaw mnie już w spokoju! - krzyknął Kira - Jak będę głodny to sam wyjdę! Lepiej wepchnij mi pod drzwi jakąś gazetę! Muszę gdzieś przedzwonić! - dodał.
- Już, już. - mruknął mężczyzna i przez szparę pod drzwiami wsunął kilka gazet po kolei. Kira od razu je wziął i zaczął szukać ofert pracy w jego zawodzie. Chciał zarobić na prezent przeprosinowy dla Alexandry. W końcu znalazł ciekawą ofertę i zadzwonił.
- Tak! Znalazłem! - krzyknął podekscytowany, po rozmowie z przyszłą szefową. Po chwili jednak ogarnął, że ten salon fryzjerski jest zaraz obok domu Alex. Zapomniał jednak o tym. Postanowił, że jeszcze tego dnia pojawi się tam. Wyszedł z pokoju.
- Tato! - zawołał.
- Tak? - oderwał się od książki.
- Idę na rozmowę w sprawie pracy.
- Ale zjedz coś! - poprosił mężczyzna troskliwym tonem.
- Zjem na mieście. - ubrał buty i wyszedł. Z jednej strony miał nadzieję, że spotka Alexandrę, ale z drugiej nie chciał tego. Poszedł na piechotę. Po jakimś czasie był już w salonie. Zastał starszą kobietę koło czterdziestki.
- Dzień dobry! Zastałem szefową? - zaczął niepewnie.
- To ja! - zaśmiała się kobieta - W jakiej sprawie?
- Dzwoniłem w sprawie pracy dzisiaj! Mam ze sobą papiery i...
- To w takim razie chodź na zaplecze! - przerwała mu. Sprawiała wrażenie wesołej i energicznej kobiety. Była szczupła i miała siwe odrosty - A więc? - zapytała kiedy byli już w wyznaczonym wcześniej miejscu.
- Chciałbym zacząć od zaraz! Mam duże doświadczenie. Regularnie ścinam znajomych. Mogę zadzwonić po kogoś i udowodnić! - rzekł. Kobieta uśmiechnęła się. Kiwnęła głową na zgodę. Kira przedzwonił wszystkich. Lizzy jako jedyna potrzebowała pomocy z włosami. Kiedy tylko przybyła chłopak wziął się do roboty, a czterdziestolatka obserwowała wszystko. Kiedy skończył blondynka podziękowała mu i poszła. Szefowa była pod wrażeniem jego zdolności.
- Podaj mi tylko swoje imię i nazwisko! - rozkazała.
- Kira Nonomura! - powiedział dumnie.
- Japończyk? - poprawiła okulary.
- Matka niemka, a ojciec japończyk tak dokładnie! - zaśmiał się - Jak mam się do pani zwracać?
- Angela! - odparła ze śmiechem.
- Dobrze pani Angelo. - mruknął. Do salonu weszła dziewczyna w czarnym płaszczu i z kapturem na głowie.
- Masz klientkę! - powiedziała. Kira od razu zareagował. Nagle z jego twarzy uśmiech znikł. Znał tą sylwetkę.
- Alexandra? - zawołał.
- Kira?! - zdziwiła się i wybiegła z salonu. Chłopak zerknął znacząco na szefową.
- Idź za nią! - rozkazała. Ten kiwnął głową i zrobił co powiedziała.
- Alex! Zaczekaj! - poprosił.
- Ale po co? Z tymi kłamstwami i tajemnicami nasz związek nie ma przyszłości! - odpowiedziała.
- Wmawiasz sobie głupoty! - próbował ratować sytuację.
- Nie rób ze mnie idiotki! - rzekła i pobiegła w swoją stronę. Wrócił przybity do salonu. Usiadł na krześle i skierował głowę ku dołowi.
- Co się stało? Kto to był? - zapytała troskliwie pani Angela.
- Nic takiego... - mruknął - To moja dziewczyna... a raczej była... - z jego oka poleciała łza. Potem kolejne aż w końcu się rozpłakał. Angela próbowała go pocieszyć, ale nic z tego.
Chłopak do końca dnia obsłużył dziesięciu klientów. Zebrał same pochwały od szefowej.
- Lubisz malować? - zapytała.
- Tak! - odparł szczęśliwy, że w końcu o to zapytała.
- To w takim razie mam robotę dla ciebie na jutro. A teraz zmykaj do domu! Do jutra! - pożegnała się. Kira ukłonił się i wyszedł. Biegiem wrócił do domu. Na miejscu ojciec musiał zasypać go pytaniami.
- Jak w pracy? - uśmiechnął się.
- Super! Zacząłem od dziś! Szefowa jest super! A teraz idę spać bo padam na ryj! - wykręcił się i uciekł do pokoju. Znów padł na łóżko i się rozpłakał. Płakał tak długo aż w końcu zasnął.
Z rana Kirę obudził budzik. Wstał, wykąpał się, zjadł śniadanie i wyszedł. W pracy nie działo się nic szczególnego. Alex nie przyszła. Pani Angela powitała go z wiadrami farby i masą przeróżnych pędzli.
- Co tu się dzieje? - zapytał kończąc chyba tysięcznego, przeprosinowego SMSa do Alexandry. Ta nie odpowiadała. Irytowało go to, ale nadal wiernie czekał na jakiś znak.
- Będziesz malował. Przydała by się jakaś renowacja salonu z zewnątrz! - oznajmiła.
- Co mam malować dokładnie?
- Całe ściany mają być odnowione. Jedną możesz przerobić jak chcesz! Masz wolną rękę! - podała mu pędzel. On wiedział co chce namalować. Wziął wszystkie puszki farby na zewnątrz i wziął się do roboty. Zajęło mu to ponad dziesięć godzin. Na gotowym dziele widniał on i Alex trzymający się za ręce. Pani Angela była pod wrażeniem zdolności nowego pracownika.
- Jeszcze kolejne kilka godzin i będzie super! - rzekł. Mimo iż obraz był cudny, to nadal widział w nim niedoskonałości.
- Nie przemęczaj się! Jest super! Zazdroszczę talentu! - pochwaliła kobieta.
- No zgoda. Pani tu rządzi! - zaśmiał się i poszedł do auta. Odjechał do domu. W duchu miał nadzieję, że jego wybranka zobaczy obraz. Napisał do szefowej SMSa by następnego dnia wpadła o czternastej na obiad. Chciał by poznała jego ojca.
Kira jak poparzony wbiegł do domu. Ojciec siedział jak zwykle wciągnięty w jakąś książkę.
- Tatuś! Jutro będziemy mięli gościa! - zakomunikował podekscytowany Kira.
- Kogo? - zdziwił się mężczyzna.
- Panią Angelę. Moją szefową. Przygotowałbyś coś dobrego na obiadek? - zrobił maślane oczy.
- No niech ci będzie. A teraz zajmij się sobą. Jestem zajęty. - zaśmiał się wesoło facet - Najlepiej idź spać. Widać żeś zmęczony! - dodał a Kira poszedł do siebie. Mężczyzna w głębi duszy miał nadzieję, że Alex do niego wróciła. Bardzo polubił tą dziewczynę.
Następnego dnia pani Angela była równiutko o wyznaczonej godzinie. Kira ucieszył się na jej widok, a jego ojciec wcześniej przygotował bukiet kwiatów. Zarumieniona przyjęła prezent. Mężczyzna oczywiście zrobił też pyszne spaghetti na obiad. Razem usiedli przy stole.
- Muszę przyznać, że ma pan bardzo uzdolnionego syna! Nie wiedziałam, że istnieją tak młodzi fryzjerzy z takim talentem! - chwaliła kobieta - A pan natomiast świetnie gotuje! - zaśmiała się. Dorośli szybko zaczęli się dogadywać. Kira właśnie to miał w planach. Nie chciał by jego ojciec był samotny. Chciał się już wyprowadzić. Kobieta zasiedziała się do dwudziestej pierwszej. Kiedy wyszła ojciec bez bicia przyznał się synowi, że Angela mu się podoba. Kazał mu jednak milczeć. Kira szybko postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
Po kilku miesiącach ojciec Kiry i pani Angela zaręczyli się. Chłopak cieszył się ich szczęściem. Tylko to mu pozostało. Przecież sam swojego nie miał. Alex nadal milczała i nie dawała znaku życia. W końcu minął okrągły rok. Chłopak nie wychodził z domu, chyba że do pracy. Jego ojciec zamieszkał z Angelą więc został sam. Urodziny również spędził w samotności. Nie chciał nikogo widzieć. Chciał by Alexandra wróciła, ale wiedział, że to już nie możliwe. Zbyt dużo czasu minęło. Pewnego, wiosennego dnia ktoś zapukał do drzwi. Kira poszedł otworzyć. Prawie zemdlał jak zobaczył za drzwiami Alex. Prawie się rozpłakał.
- Jak po tym wszystkim co przeżyłem, możesz mi się pokazywać na oczy?! - najechał na nią. Nie panował nad sobą.
- Chciałam cię przeprosić za moją głupotę i mam nadzieję, że mi wybaczysz... - z oczu dziewczyny zaczęły lecieć łzy.
- Wejdź. - wpuścił ją do środka i zaprowadził do salonu.
- Sam mieszkasz? - zapytała.
- Tak. - odpowiedział.
- A gdzie twój tata?
- Mieszka ze swoją kobietą. - Kira się lekko zirytował.
- Masz kogoś... prawda? - wypaliła.
- Zaraz chyba wyjdę z siebie! - wrzasnął - Czy ty jesteś zdrowa psychicznie?! Zawsze cię kochałem! Zrobiłem tyle rzeczy dla ciebie przez ten czas, a ty nawet nie zauważyłaś! Chociaż to i tak nie twoja wina... miłość z czasem mija...
- Ale ja cię nigdy nie przestałam kochać! - rozpłakała się - Chciałam ci tylko coś powiedzieć i sobie pójść... bo wiem, że nie chcesz mnie widzieć...
- A więc? Słucham. - powiedział spokojnie siedząc na fotelu.
- Bo wtedy... po naszym pierwszym razie... - zacięła się - Ja zaszłam w ciążę.
- Że co?! Czemu mi nie powiedziałaś? Co z naszym dzieckiem? - zdziwił się. Był w głębokim szoku.
- W piątym miesiącu miałam wypadek samochodowy. - podniosła koszulkę odkrywając swój brzuch. Widniała na nim blizna w okolicy podbrzusza - Po tym wszystkim serce płodu przestało bić. Musieli mi zrobić cesarkę. - opowiedziała. Kira zdrętwiał. Po chwili zaczął płakać jak pięcioletnie dziecko. Podobnie wył w momencie kiedy zmarła jego matka.
- Wybaczam ci. - przytulił ją - Proszę, wróć do mnie! - Ale ja przecież nie mówiłam nic o zerwaniu... - pisnęła.
- Pokażę ci coś! - pociągnął ją za sobą. Wyprowadził ją z domu do samochodu. Pojechali pod salon fryzjerski, w którym pracował Kira. W kieszeni miał schowany prezent na specjalną okazję. Na miejscu pokazał jej swoje dzieło na ścianie. Alexandra prawie się popłakała widząc obraz. Nie wierzyła w to co widziała.
- Jakim cudem mogłam tego nie widzieć? - zaczęła pukać się w głowę. Kira wyjął małe pudełeczko z kieszonki bluzy. Klęknął przed nią i je otworzył. W środku był srebrny pierścionek z różowym diamentem.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał z nadzieją. Dziewczyna się rozpłakała. Rzuciła się na chłopaka i padli na trawnik. Obsypywała jego twarz całusami co oznaczało "tak". Przechodni widzący całą sytuację bili brawo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz